Z Gwiazdami podróż bez końca – film Marii Dłużewskiej

„Walka o historię, o prawdę, ciągle trwa, a ten festiwal jest doskonałym tego przykładem. My wtedy coś wybieraliśmy, ale przecież większość wybierała inaczej. Dziś młodzież też może dokonywać swojego wyboru” – mówili Joanna i Andrzej Gwiazdowie na spotkaniu po filmie Marii Dłużewskiej „Z Gwiazdami podróż bez końca”. W rozmowie uczestniczyli także reżyser filmu Maria Dłużewska, Andrzej Kołodziej oraz prowadzący Tomasz Łysiak. Joanna Gwiazda otrzymała z rąk dyrektora Arkadiusza Gołębiewskiego i Darka Malejonka „Drzwi do wolności”. Publiczność zgotowała kilkuminutowe owacje na stojąco.

„Byliście jak skała, a ten film pokazuje was takich skromnych i prawdziwych w swej codzienności. Skąd braliście siłę?” – spytał na początek prowadzący spotkanie Tomasz Łysiak.

„To było proste, kilka tysięcy lat temu wynaleziono lustro, a człowiek od czasu do czasu staje przed lustrem i patrzy jaki jest, to jest codzienne doświadczenie każdego z nas. Gdybym miał kogoś zdradzić, żeby wyjść z więzienia, to nie byłoby dla mnie miejsca na na świecie, nie mógłbym się nikomu pokazać na oczy i nie mógłbym sią przejrzeć w lustrze” – powiedział Andrzej Gwiazda.

Ten film to opowieść o korzeniach, o Kresach, o liceum krzemienieckim, w którym pracował ojciec pani Joanny. „Rodzice osiedli w Krzemieńcu i dla mnie jest to miejsce, do którego odnoszę się z sentymentem, ono mnie ukształtowało”. Jej rodzina cudem ocalała z pierwszej deportacji „w każdym niebezpieczeństwie jest jakaś możliwość ratunku, a jak już nie ma, to musisz drogo sprzedać swoją skórę” – mówiła.

Tomasz Łysiak powiedział, że filmy Marii Dłużewskiej, nie tylko idą tropem bohaterów, ale układają się w jedną opowieść o nas, o Polakach, o naszej bliskości, ten sposób opowiadania jest pełen miłości do ludzi, do bohaterów. „Ja się karmię swoimi bohaterami, bo dzięki nim mogę być silna. Uważam też, że klucz do nich leży w dzieciństwie, w rodzinie. To jest szukanie fundamentu, oparcia. Zasypiam spokojnie jak wiem, że tacy ludzie są wokół nas. Trzeba tylko ich opisywać, dawać świadectwo, opowiadać o pięknych ludziach” – mówiła reżyser.

„Ja uważam, że takich ludzi fajnych jest bardzo dużo, tylko głośniejsi są ci, którzy są mniej ciekawi” – stwierdziła Joanna Gwiazda. „Nasza historia nie jest specjalnie wyjątkowa, wielu dobrych ludzi czeka na opisanie, ale są po prostu skromni, cisi”.

Maria Dłużewska opowiadała, że miała świadomość, że nie może kręcić na ulicach Trójmiasta, bo Gwiazdowie są zbyt znani i każdy chce z nimi porozmawiać. Ale okazało się, że wszędzie jest podobnie – podchodzą ludzie o pięknych twarzach i dziękują za to, co robią dla Polski. „Doświadczenie kręcenia tego filmu dało mi tyle siły, nie spodziewałam się, że oni są tak ważni dla wszystkich. Ten film jest o tym, co piękne i o tym, co złe i że piękno staje naprzeciwko zła, i choć trudno walczyć z agresywnym złem, to piękno daje siłę”. Andrzej Kołodziej wspominał czasy, gdy przyjechał na Wybrzeże i u Gwiazdów znalazł drugi dom rodzinny, który dopełnił jego wychowania. Rozmawiano też o roli Lecha Wałęsy i o tym, kiedy zorientowano się, że jest agentem SB. Pani Joanna powiedziała, że nie trzeba było być psychologiem, żeby zobaczyć, ile w nim było buty, z każdego zdania lała się pycha i pozycja siły. „Właściwie wiedzieliśmy od początku, cała gra była nastawiona na zdobycie popracia załogi, bo wiedzieliśmy, że jak przekonamy załogę to Wałęsa się zgodzi na wszystko”. Mówiono też o paradoksie, że mimo wolnej Polski ciągle musimy walczyć o prawdę, o to by pokazywać prawdziwych bohaterów, gdyż świat zalewany jest niemal tylko tymi fałszywymi.

Ale jak powiedział Andrzej Gwiazda „Było warto, walka trwa! Zawsze jeszcze można coś zrobić”.