Zbieram opowieści ludzi, to są postawieni na mojej drodze strażnicy pamięci – mówił pisarz Wiesław Helak i dodawał, że aby pisać trzeba być wrażliwym na to, co się dzieje wokół.
Wiesław Helak jest tegorocznym laureatem nagrody literackiej Festiwalu NNW.
Moment, kiedy trzeba podjąć decyzję i napisać coś, to jest heroiczna decyzja, wcześniej tego nie wiedziałem, bo pisałem tylko scenariusze. Przy pisaniu powieści pojawia się wysiłek, prawda tego wysiłku, ale i rodzaj opieki z góry, żeby nie napisać błędnego słowa, szukać jakichś talentów w sobie. Poznawałem to z książki na książkę, ze strony na stronę, każda kolejna powieść mnie zobowiązywała do jeszcze lepszej pracy. Pisząc myślę o języku, a on zaczyna się u mnie od Kochanowskiego, przez Wieszczów, po Herberta. W szacunku dla języka, wiary, tradycji i historii chcę to oddać w swoim pisaniu.
Literatura XIX-wieczna pełniła ważną funkcję w czasach zaborów, ale teraz też potrzeba literatury, która krzepi. Potrzebujemy szacunku do słowa i do wartości, żeby one nie zginęły. Po II wojnie światowej nie było świadectwa kresowego w literaturze. Oni odeszli, i nikt się za nimi nie ujął, nikt nie opisał, nie zachował pamięci, Ja próbuję to robić, dużo mi opowiadał ojciec. Pisanie pierwszej książki zbiegło się dla mnie z trudnym doświadczeniem, bo On wtedy umierał. Skończyłem ją cztery dni przed Jego śmiercią. Odchodził w sposób królewski, spokojny. To było dla mnie spełnienie i znak z góry, że to się udało.
Ojciec Wiesława Helaka mawiał: Wszystko co robisz, rób dobrze, nawet to czego nie lubisz robić. Rodzina była podstawą dla pisarza, dawała mu poczucie posłannictwa i obowiązku. Moi bohaterowie nie funkcjonują w pustych przestrzeniach, pisze się dla drugiego człowieka, żeby był razem ze mną w procesie tworzenia, to są powieści realistyczne, dzieją się w historii. Dlatego pisząc o Lwowie musiałem tam pojechać, żeby zobaczyć jak wygląda miasto, chciałem siebie postawić w 1939 roku, ale to był proces, czasowe oswajanie się z miejscem, dopiero potem zobaczyłem jaka ta podróż była cenna. Miałem takie poczucie, że widziałem jak Niemcy strzelali do profesorów na Wzgórzach Wuleckich – opowiadał pisarz.