Ten film przyciągnął wielu widzów, bowiem jest historią bohatera, który żył na pograniczu kultur, a za wolność i pojednanie oddał życie w komunistycznych katowniach. Mowa o Jánosu Esterházym, człowieku dwóch narodów, polityku i przywódcy mniejszości węgierskiej na terenach dzisiejszej Słowacji. Jego matką była Elżbieta Tarnowska, która zaszczepiła mu silnego ducha wiary. Z kolei ojciec, mimo iż szybko osierocił syna, pozostawił mu najlepsze co mógł z węgierskiego dziedzictwa. W telewizji węgierskiej film o Esterházym ma trzy części, których tytuły to: „Na drodze krzyżowej”, „Złożenie ofiary”, „Trzeciego dnia”. Na Festiwalu NNW po projekcji rozmawiali reżyser Dezsö Zsigmond, producent Csanyi János, prof. Molnár Imre, o. Paweł Cebula OFM Cov. Spotkanie poprowadził red. Tomasz Łysiak, pisarz i scenarzysta.
W zeszłym roku Dezsö Zsigmond był na Festiwalu NNW z dwoma filmami „Szatański pomiot” i „Kobieta”. Oba opowiadały historię Węgrów i ziem Zakarpacia, trudnych czasów wojny i postaw człowieka. „To dla mnie bardzo ważne, że ponownie mogę wziąć udział w Festiwalu, który zajmuje się cierpieniem ofiar obu totalitaryzmów. Zrobiłem wiele filmów o ludziach prześladowanych, ludziach takich jak wszyscy, zwykłych, prostych, ale János Esterházy wymyka się tym opisom, można powiedzieć o nim wszystko, ale nie to że był postacią zwykła. Nie tylko pomagał Węgrom, ale był ich sumieniem. Dla mnie najważniejsze w filmie są uczucia. Cieszę się, że zdążyliśmy dotrzeć do naocznych świadków życia Jánosa, do tych, którzy go widzieli, spotkali – to niemal cud” – mówił.
Tomasz Łysiak spytał o polskie wątki w historii Esterházy, o przekazaniu mu polskości przez matkę Elżbietę Tarnowską. Prof. Molnár Imre, autor książki o Jánosu – „Zdradzony bohater” stwierdził, że wszystko co czcimy w tej postaci pochodzi od matki, że najszlachetniejsze cechy polskiego i węgierskiego dziedzictwa, przepiękna mozaika całej wielowiekowej historii przyjaźni polsko-węgierskiej się w nim uosobiły. Z kolei Csanyi János, producent filmu, i jednocześnie jego pomysłodawca, dodał że spotkanie z Esterházym podczas pracy nad dokumentem całkowicie przemieniło jego życie. „Tak będzie też z Państwem” – powiedział zwracając się do widzów.
„To najwybitniejsza postać XX wieku, ale o tym wiedzą tylko niektórzy. Tyle że jeśli nasza przyszłość ma podążać w pozytywnym kierunku to János musi być gwiazdą wskazującą kierunek. Wiek XX był czymś ciemnym i pełnym zbrodni, a wszystko to za sprawą człowieka nowoczesnego. Esterházy poświęcił własne życie, by pokazać nam drogę, jest wzorcem dla całej Europy.
O. Paweł, postulator procesu beatyfikacyjnego Jánosa, dodał, że poruszyło go, gdy dowiedział się, że Esterházy ofiarowywał swe cierpienia za nieprzyjaciół. Jego matka do końca swoich dni modliła się za Stalina, który przecież był oprawcą jej syna. Nic dziwnego, że podobnie wychowała swoje dziecko – na Węgra, Polaka, chrześcijanina. „Bez jego beatyfikacji nie postąpi zaleczenie ran przeszłości, pojednanie Czechów, Słowaków, Węgrów” – powiedział.
„Nie można powtarzać błędów, nie można iść drogą rywalizacji, nienawiści” – wtórował mu prof. Molnár.
Dezsö mówiąc o filmie skierowanym szczególnie do ludzi młodych, którzy Jánosa nie znają powiedział: „Młodych nie interesują pomniki, obrazy i wiersze, oni szukają wspólnoty myśli czyli odkrycia swoich myśli i uczuć u bohaterów filmu. Film powinien pokazać wewnętrzne dramaty, walkę, aby człowiek mógł odkryć też trochę siebie. Ja widzę tu jednego nieodkrytego bohatera – młodszą siostrę Esterházy’ego Maryszkę. Ona jest dla mnie polsko-słowacką Antygoną, jej oczami patrzymy na brata aż do końca. Mimo, że nie siedziała z nim w więzieniu, to też była jakby uwięziona. Ta relacja między, bratem i siostrą, to napięcie między nimi opowiada najwiecej”. Tomasz Łysiak nawiązał do wątków chrystologicznych, do tego co jest najważniejsze w postaci Marii – „Najpierw była jej dramatyczna próba ratowania brata za wszelką cenę, a potem pokorne pogodzenie się z jego postawą wobec tego całego zła, i w tym jej pokornym podejściu do jego kalwarii jest zaklęta niesamowita opowieść z potwornym sowieckim piekłem w tle” – powiedział.
Gdy w Europie toczy się wojna o nasze dusze z życia i śmierci Esterházy’ego możemy czerpać siłę ducha, siłę modlitwy i miłość.