Solidarność – imię polskiej wolności

W dyskusji po filmie „Tu jest Polska. Nie ma wolności bez Solidarności” Krzysztofa Nowaka, udział wzięli red. Piotr Semka, opozycjonista Andrzej Kołodziej, reżyser Krzysztof Nowak. Całość poprowadził producent filmowy i telewizyjny Paweł Nowacki, który na początek zadał podstawowe pytanie: Co chcemy pamiętać po 40 latach od powstania Solidarności, a czego nie?

Wszystko zależy od punktu widzenia, dziś coraz mniej chce się pamiętać o Okrągłym Stole, większość uwierzyła wtedy w uczciwość zamiarów, tym bardziej że umowę uwiarygodniali ludzie Kościoła, oczekiwano realizacji Polski swoich marzeń, a nie paktu z komunistami. Z tym się spotykam najcześciej. To o czym chcemy pamiętać to idea Solidarności – to jest niezwykle ważne. W Muzeum Jeffersona Solidarność pokazywana jest na równi z Deklaracją Niepodległości. Wielki potencjał tego symbolu dostrzegają nawet ci, co wykorzystują Solidarność do swoich celów – mówił Andrzej Kołodziej.

Dla mojego pokolenia to taki element miłości, która została zdradzona w pewien sposób. Były symbole, które nas zawodziły – Zbigniew Bujak, Adam Michnik. No i gdzieś w tle jest jeszcze jedna rzecz – zmiana nastawienia kościoła do Okrągłego Stołu. Nie widać żadnej refleksji episkopatu, że Michnik zaczyna rozdawać karty, że dużą rolę odgrywa Aleksander Kwaśniewski, i oni decydują o tym, że Jaruzelski ma być pierwszym prezydentem. Niestety, bardzo mało jest młodych historyków średniego pokolenia, którzy mieliby ochotę z innej perspektywy stworzyć coś w rodzaju syntezy tamtego okresu – dodał red. Semka.

Krzysztof Nowak mówił, że tego typu filmy, fresk lat 80. XX wieku jest najtrudniej robić, w dodatku jeśli opowiada się o konspiracji, która z natury rzeczy ma bardzo małą bazę zdjęciową. Ale bez zrozumienia tamtej epoki ciężko zrozumieć i dzisiejsze postawy.

Jeśli ktoś chce pojąć naturę Lecha Wałęsy i zrozumieć dramatyczny spór o niego, to po tym filmie łatwiej to sobie wyobrazić. On jest taki jaki był wtedy. Nic się nie zmieniło. To jest prawda ekranu, a twórcy niczego nie narzucają, każdy może sobie sam zinterpretować to, co widzi.