Niezłomni na ekranach PRL-u. Mechanizmy propagandy

Prof. Andrzej Szpulak, filmoznawca z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu przygotował dla widzów zestaw fragmentów filmów, które nakręcono w latach 1958-1985. Autorski wybór Profesora to m.in. filmy: „Akcja Brutus” Jerzego Passendorfera, „Dłużnicy śmierci” Włodzimierza Gołaszewskiego, „Milczące ślady” Zbigniewa Kuźmińskiego, „Rachunek sumienia” Juliana Dziedziny, „Strzał” Sylwestra Szyszko, „Rok pierwszy” Witolda Lesiewicza, „Znikąd donikąd” Kazimierza Kutza. Szpulak policzył, że nakręcono ich wtedy grubo ponad dwadzieścia. To w większej mierze filmy kręcone przez trzeciorzędnych reżyserów, choć znajdują się wśród nich takie nazwiska jak Andrzej Wajda czy Kazimierz Kutz. Przez kilkadziesiąt lat twórcy pracowali nad zohydzeniem wizerunku żołnierzy podziemia niepodległościowego.

Pierwszy zestaw nazwany „Reakcyjne bestie” (jak przyznał prof. Szpulak, wybierając tytuły starał się wejść w sposób myślenia propagandy PRL-u) wrzucił widzów w „oko cyklonu”, czyli portret o jednorodnym i mocnym przekazie – żołnierze podziemia to ludzie posługujący się przemocą,  zdemoralizowani, nie wiadomo po co walczący, wewnętrznie zniszczeni. Dopuszczają się gwałtów, morderstw, nie oszczędzają nawet dzieci. A najgorsi z najgorszych to żołnierze NSZ.

„Reakcyjne karły” – z drugiej strony środowisko Żołnierzy Wyklętych jest portretowane tak, aby  ośmieszyć, pokazać, że jest oderwane od społeczeństwa, ma dziwne obyczaje, oraz iż tak naprawdę w obliczu rzeczy wielkich to ludzie tchórzliwi.

„Przeciw przemocy” – mamy też wizerunki ich przeciwników. To wspaniali bohaterowie bez skazy, herosi UB i KBW, których charakteryzuje niechęć do przemocy, co jest podkreślane na każdym kroku. Są dojrzali, empatyczni, odpowiedzialni za kraj. Tak naprawdę nie chcą zabijać Wyklętych, w scenach walki, w której giną żołnierze podziemia, to raczej giną z własnej ręki.

Ale też w jednym z filmów prof. Szpulak znalazł taką wypowiedź jednego z „dobrych” bohaterów: „Pozabijamy was, zakopiemy, a ziemie nad wami zaorzemy”…

„Lud nie chce” – filmy pokazują postawę zwykłych ludzi, którzy patrzą na Wyklętych niechętnie, mają dość, nie rozumieją, dlaczego nie chcą żyć tak, jak inni.

„W służbie świętego spokoju” – także kościół katolicki jest ukazany jako sprzymierzeniec nowej władzy, księża są przeciw przemocy „band”.

W dyskusji wziął udział red. Piotr Semka, który stwierdził, że faktycznie trudno się było oprzeć propagandowej wymowie tych filmów. Jemu np. babcia, świadoma antykomunistka, tłumaczyła i  zwracała uwagę na sceny, które trzeba było wyjaśnić. „Pamiętam, że te filmy miały dużą siłę oddziaływania, były skuteczne. Co ciekawe tę konwencję filmową kupowali także byli żołnierze AK, którzy należeli do ZBOWiD-u. Mówili >>Wojna to wojna, a po wojnie to było wyjście poza przysięgę<<” – mówił Semka. Dodał jeszcze, że teraz te figury wracają. „Oglądając te sceny pomyślałem, że za parę lat powstaną filmy podobne, przecież już mamy książkę „Skazy na pancerzach” Zychowicza”. Z tym wszystkim będziemy się znowu zderzać.