Nawet w najcięższej historii da się znaleźć jakąś lekkość – Ilona Łepkowska gościem warsztatów NNW

„Róbmy filmy dla widza a nie dla siebie” – mówiła uczestnikom Warsztatów Scenariuszowych  Ilona Łepkowska o pracy Gildii Scenarzystów Polski, która została powołana pożycia w czasie Pandemii. Działa od czterech lat walcząc o prawa scenarzystów, są członkiem Europejskiej Federacji Scenarzystów, wspierają scenarzystów od strony prawnej. Gildia jest otwarta na nowych członków. Trzeba mieć zrealizowany film albo odcinek serialu. 

“Nawet w najcięższej historii da się znaleźć jakąś lekkość i coś porywającego widza”

Scenarzystka uważa, że w związku z rozwojem telewizji i serwisów streamingowych jest teraz wspaniały czas na rozwój zawodowy dla scenarzystów. Trochę gorzej jest z filmami przeznaczonymi do kina – „Publiczność nie wróciła po pandemii do kin. Jeżeli ktoś ma apetyt na film kinowy, to trudno będzie mu doprowadzić projekt do realizacji. Filmy mają przeważnie budżety z kilku krajów i wsparcie stacji telewizyjnych czy kanału steamingowego. Czasem uzbieranie budżetu trwa latami. Filmy historyczne to są z reguły filmy drogie więc budżety Jeszce trudniej dopiąć. A jak temat jest lokalny, związany z postacią wyłącznie z polskiej historii, trudniej jest zdobyć pieniądze na ten film za granicą”.

Zdaniem Łepkowskiej publiczność kinowa raczej się nie odrodzi, ludzie za bardzo przyzwyczaili się do oglądania  filmów w domu. Nie mówiąc już o tym, że jest to tańsze. Jednak jej zdaniem, wiele pomysłów na film fabularny da się zrealizować w formie mini serialu od 6 do 8 odcinków. Taka forma interesuje platformy streamingowe, którym zależy na szybkiej wymianie zawartości. 

Opowiadała także o swojej współpracy przy realizacji seriali historycznych w TVP. „Żadna inna telewizja się tego nie podejmuje. A ten gatunek jest cenny z wielu powodów, chociażby dlatego, że jest bardzo lubiany przez widzów a na dodatek przy okazji popularnej formy serialowej można przekazać widzom wiedzę historyczną . „Pracowałam przy „Stuleciu winnych” i te losy polskich bohaterów były dobrze ukazane na przestrzeni niemal stu lat polskiej historii. Teraz pracuję przy „Dewajtis”. W zdjęciach jest też serial o roboczym tytule „Matylda” – koniec XIX wieku, po powstaniu styczniowym. TVP wypracowała dobre niedzielne wieczorne pasmo prime-timowe dla ich seriali i mają dużą oglądalność” – mówiła scenarzystka. 

Jaka jest rola dobrego scenariusza i współpracy scenarzysty z resztą ekipy produkcyjnej? 

„Mam wrażenie, że nie ma wielu ludzi, którzy są w stanie dobrze pracować ze scenarzystą. Nie ma potencjału solidnej pracy nad scenariuszem. Nie ma osób, które mogłyby dać scenarzyście backup. Przy takiej pracy potrzeba sparing partnera, musi być ktoś, kto zmusi nas do wysiłku spojrzenia na scenariusz chłodnym okiem, z boku obiektywnie. Bo nasz scenariusz to nasze dziecko, jest najlepszy jaki mogliśmy napisać, z naszą wiedza, talentem znajomości tematu. To jest najlepsza wersja jaką mogliśmy na danym etapie stworzyć, ale nie jest to najlepsza wersja scenariusza. On potem jest poprawiany po 3, 5, 9 razy. Musi być skonfrontowany na wczesnym etapie, przed skierowaniem filmu do produkcji” – mówiła na spotkaniu. 

Zdaniem Łepkowskiej brak  jest w Polsce filmów biograficznych zrobionych solidnie. „Mamy luki filmowe związane z opowiadaniem o naszych wielkich postaciach. Powinnismy odrobić taką lekcję robienia filmów o bohaterach, jaką odrobili Francuzi, Brytyjczycy Amerykanie. Świetne aktorstwo, dobra dramaturgia, film zrobiony –  jak to mówię „po bożemu” – takich filmów u nas brakuje. Wydaje mi się, że jest na nie widz tylko trzeba go przekonać do tego, żeby wyszedł do kina. Dlaczego wstydzimy się robić filmy w sposób akademicki? Szansą jest też kino historyczne, które odbrązowi bohaterów. Pokaże nieco ich inną stronę”. Jedną z ciekawych postaci jest wg. Łepkowskiej np. Maria Konopnicka. 

„Nawet w najcięższej historii da się znaleźć jakaś lekkość i coś porywającego. Robimy filmy dla widza a nie dla siebie. To jest pięta achillesowa reżyserów czy scenarzystów . Nie robimy filmów dla siebie … O tym trzeba pamiętać. Trzeba robić takie filmy jakie widzowie chcą oglądać” – powiedziała na koniec spotkania podczas warsztatów NNW Ilona Łepkowska.